Parę dni temu wiozłam swą rodzinę samochodem. Upał się nie obniżył i nawet klimatyzacja nastawiona na maksymalną moc nie była w stanie zmienić tego, że podróż była koszmarna. Każdy wjazd w cień drzew był cudowną chwilą wytchnienia, niestety – zbyt rzadką. Strach myśleć, że będzie jeszcze gorzej. Planuje się wycinanie większej ilości drzew przy drogach.Dlaczego? Odpowiedzi łatwo się domyślić: drzewa uznaje się za zbyt wielkie niebezpieczeństwo na drogach. Obarcza się je winą za najgroźniejsze w skutkach wypadki. W co czwartym zderzeniu z drzewem kierowca ginie. Obliczono nawet, że zwiększenie udziału odcinków z drzewami bezpośrednio przy krawędzi jezdni z 60 do 80 proc. spowodowało ponad pięciokrotny wzrost wypadków.
Tak, jest bezpieczniej… ale czy o to chodzi?
Rolę drzew przy drogach ceniono już w czasach starożytnych; to w Persji sprzed ponad 2,5 tys. lat z woli władcy państwa obsadzono drzewami oliwnymi wszystkie trakty główne, by w ich cieniu mogli zaznać cienia i pożywić się gońcy pocztowi.
Ochrona podróżnych przed deszczem, śnieżycą i słońcem, a samej drogi przed zalaniem i zaoraniem, umożliwianie zyskania orientacji i urozmaicanie wyżywienie maszerujących wojsk – drzewa były cenione jako wierni towarzysze podróżnych jeszcze przez wiele wieków. To żywe pomniki przyrody, zmniejszają hałas, emisję zanieczyszczeń i niosą ulgę dla zmęczonych monotonną drogą oczu. A jednak to za mało, by uchronić je w dzisiejszej rzeczywistości szybkich aut i ciężkich nóg. Drzewa są skazane na wycinki w imię bezpieczeństwa.
Rozwiązanie z lokalnej drogi w Niemczech – zabytkowe drzewa przy drodze o wyższej randze osłania się barierą
W 2014 r. było u nas 1818 wypadków najechania na drzewo. 421 osób zginęło, 2226 zostało rannych. Przydrożne drzewa mają tu gorsze statystyki niż wszystkie inne elementy infrastruktury drogowej razem wzięte – głosi raport Najwyższej Izby Kontroli prześwietlającej w zeszłym roku drogi pod kątem bezpieczeństwa. Oprócz statystyk wycince przydrożnych drzew zagrażają przepisy: zezwalają one na wycinanie drzew pod warunkiem posadzenia nowych w liczbie nie mniejszej niż usuniętych. Jak w praktyce wygląda owo sadzenie? Pisaliśmy o tym już w tekście o zieleni miejskiej (KLIK!): bardzo często młode drzewa się nie przyjmują z powodu kiepskiej jakości sadzonek, a jeżeli nawet przyjmą się, nie chroni ich żaden przepis – do osiągnięcia wieku 10 lat można je ścinać bez żadnego zezwolenia. O przesadzaniu starych drzew nie może być mowy – to zbyt kosztowna inwestycja.
We wniosku do Trybunału Konstytucyjnego prezes NIK wnioskuje o zmianę prawa, tak by wymuszało zmniejszenie gęstości drzew i odsunięcie ich od dróg. Czy takie środki to jedyne rozwiązanie? Przykład Niemiec pokazuje, że nie, tam drzewa przydrożne się chroni (patrz obrazek wyżej). Ale u nas nie przewiduje się tego typu rozwiązań.
Jak chronić przydrożne drzewa? Po prostu zwolnijmy, nie twórzmy obciążającej je statystki
Drzewa nie wyskakują na drogę, by uderzyć w samochód. To argument równie oczywisty, jak ignorowany. Kierowcy się spieszą, a samochody są coraz szybsze.
Jedziesz zacienioną przez drzewa drogą? Zdejmij nogę z gazu i ciesz się tym cieniem. Za moment ktoś może go uznać za niebezpieczny.